Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomicki z miasteczka Wiry. Mam przejechane 21810.70 kilometrów w tym 18041.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomicki.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2010

Dystans całkowity:89.18 km (w terenie 77.00 km; 86.34%)
Czas w ruchu:07:07
Średnia prędkość:12.53 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:22.29 km i 1h 46m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
26.81 km 23.00 km teren
01:57 h 13.75 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

śnieżne zabawy

Poniedziałek, 27 grudnia 2010 · dodano: 27.12.2010 | Komentarze 0

Cd. spalania tego ,co tak łatwo przez ostatnie 3 dni przybyło.
Dziś, pamiętając jakość "drogi" nad Warta, standardzik czyli na Jarosławiec, Góreckie Kociołek i Osową Górę. Tradycyjnie już z buta na dojściu do lasu (i będzie coraz gorzej bo to białe świństwo znów padało) a jazda dopiero po przekroczeniu linii drzew. Moc podziękowań dla strażników lasu za rozjechanie dróg samochodami.
lepiej już nie będzie © tomicki

nad Jarosławcem © tomicki

Osowa Góra © tomicki


i następne zdjęcie z serii "Jezioro Góreckie"
jez. Góreckie © tomicki


Dane wyjazdu:
10.23 km 9.00 km teren
00:49 h 12.53 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

uff, zmęczyłem się

Niedziela, 26 grudnia 2010 · dodano: 26.12.2010 | Komentarze 0

Czaiłem się od rana aby wyjechać, ale co chwila coś przeszkadzało - a to za zimno, a to za wietrznie. A kalorie trzeba spalić żeby w spodnie wejść. W końcu, jak już słońce wyjrzało nie znalazłem więcej wymówek i wsiadłem na rower. Dość już katowania drogi na Jarosławiec, wybrałem kierunek na szlak nadwarciański, Z początku jechało się nawet lekko i przyjemnie.
szlak nadwarciański © tomicki

Im jednak dalej, tym coraz ciężej. Wąski szlaczek udeptany przez 2 czy 3 piechurów pozwalał jakoś posuwać się naprzód, ale każde zjechanie w bok kończyło się albo zatrzymaniem albo upadkiem w śnieg.
Przy mostku zaskoczył mnie widok jeziorka na poziomie równym z tym pierwszym. Warta wystąpiła z brzegów, zalała a później to zamarzło i teraz tak to wygląda,
rozlewiska warty © tomicki

Normalnie woda jest z metr poniżej.
wysika warta © tomicki

Drugi mostek oczywiście jeszcze nie naprawiony, warta dalej go katuje, tu trzeba było zboczyć i przedrzeć się do trasy na Mosinę.
mostek na wirence © tomicki

Odcinek w 1/3 nieprzejezdny, musiałem trochę z buta pociągnąć. A jak już dojechałem do drogi to tak poczułem zmęczenie że zawróciłem do domu.
Tylko 10 km a spaliłem chyba z kociołek barszczu i wiaderko makiełek.
Szlak nadwarciański na razie skreślony z listy możliwych wypadów.


Dane wyjazdu:
25.93 km 23.00 km teren
02:05 h 12.45 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

zabawy w śniegu

Sobota, 18 grudnia 2010 · dodano: 18.12.2010 | Komentarze 0

Czasami siły wyższe nie chcą abyś pojechał rowerem...
Romek zawitał u mnie o 10, wskoczyłem w ciuchy, odpaliłem rower i pojechaliśmy. Po 100 m klops, zapadki w bębenku u Romka przestały zaskakiwać więc kręcąc w obie strony miał bieg jałowy. Szkoda było czasu na grzebanie, rower schowaliśmy do garażu a ja pożyczyłem moja meridkę. Pitu-pitu, gadu-gadu, wsiadamy w końcu na rumaki, odpalam turbo i jadę przed siebie. Tylko czemu Romek został z tyłu i tylko kręci młynka w miejscu? No tak, odstawiając meridę do wiosny, zdjąłem łańcuch do wyczyszczenia, czego nie zauważyliśmy pobierając towar z magazynu :-o. Po prostu profesjonalizm w najczystszej formie. Gdy już się pozbieraliśmy z ziemi po wybuchach rechotu, zamontowaliśmy łańcuch i do lasu.
Ostatnio aby do niego dojechać, trzeba było ca 1 km z buta ciągnąć , teraz śnieg wyrównany ciągnikiem, równiutki - po prostu wypas. Mimo że w większości poruszaliśmy się po ubitym śniegu, jazda była cały czas na hiperwentylacji. Brak regularności procentuje jak cholera.
Trasa z jarosławca nad góreckie tradycyjnie lasem - 1,5 km w 12 minut.
Nad Góreckim okazało się że powietrze zeszło z mojego amortyzatora i jechałem do końca na prawie sztywniaku. Od tego momentu wybieraliśmy raczej spokojniejsze trasy inaczej moje nadgarstki by zastrajkowały.
Rezultat - z 3 rowerów mieliśmy po wypadzie sprawny jeden. Na szczęście po paru godzinach wszystkie trzy są już na chodzie, może jutro uda się coś wyjeździć.

nie jest tak źle z tym śniegiem © tomicki

wjazd do lasu © tomicki

na "trasie" jarosławiec-góreckie © tomicki


Dane wyjazdu:
26.21 km 22.00 km teren
02:16 h 11.56 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

śnieżna wycieczka

Sobota, 4 grudnia 2010 · dodano: 04.12.2010 | Komentarze 1

Napadało trochę tego śniegu.

teraz co wyjazd do WPN to droga inaczej wygląda.
wjazd do WPN © tomicki


dalej niestety już jest gorzej, sytuacja wygląda prawie tak jak zeszłej zimy ale wtedy było to półtora miesiąca później
śniegowe DejaVu © tomicki

na szczęście w lesie jest ok, drogi rozjechane
spokój w lesie © tomicki

albo i nie ale w kopnym śniegu też da rady jechać
nęcąca droga © tomicki

jarosławiec-góreckie © tomicki


dojechałem nad góreckie, tu jednak ścieżka była częściowo ubita przez pieszych - najgorszy możliwy wariant - pół metra po ubitym, pół w kopnym śniegu. Cofnąłem się do greiserówki i po przejechaniu nią 200 metrów wjechałem na równoległą do jeziora drogę, "uczęszczoną" tylko raz przez samochód leśników pewnie.
Krótka wizyta nad Kociołkiem i podejście oraz zjazd z Osowej Góry na Pojniki- ze zjazdem miało to mało wspólnego - cały czas trzeba było kręcić aby się nie zatrzymać.

jez. góreckie © tomicki


kociołek już zamarznięty
jez. kociołek © tomicki


osowa góra © tomicki


dzika wyżerka © tomicki


Wracając do domu , w Łęczycy ukazał się taki widok,

chwila nieuwagi © tomicki


To była "L"-ka. Albo uczeń się zagapił na stłuczkę która miała miejsce 50 m dalej, albo wpadł pierwszy a stłuczka wynikła z zagapienia tamtych. Cóż , w takich warunkach trzeba być jednak bardzo skupionym na drodze.