Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomicki z miasteczka Wiry. Mam przejechane 21810.70 kilometrów w tym 18041.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomicki.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:419.65 km (w terenie 307.00 km; 73.16%)
Czas w ruchu:29:04
Średnia prędkość:14.44 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:34.97 km i 2h 25m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
42.40 km 36.00 km teren
03:11 h 13.32 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

z wizytą u sąsiadów

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 15.08.2011 | Komentarze 0

Przedostatni dzień naszego pobytu w Stołowych postanowiliśmy uczcić wizytą w sąsiednich górach-Bystrzyckich.
Rano szybki dojazd samochodem do Szczytnej, 10 minut na złożenie tego co miało być złożone i w drogę. Zaczynamy niebieskim, strzelam pierwszą fotkę z biodra na dobry początek i..fuck! , kto nie sprawdza wcześniej jak się mają baterie w aparacie ten ma …nadprogramowy bagaż 0,5 kg.
początek w Szczytnej © tomicki

No cóż, zawsze zostaje komórka.
Szybko wbijamy się w zielony szlak i zaczyna się podjazd obok Księżówki.
podjazd zielonym © tomicki

Trwa dość długo, w końcu jednak zaczyna się zjazd po dość nierównej nawierzchni, kiedy już myślę nad przerwą aby dać chwilę odpoczynku nadgarstkom, dojeżdżamy do jego końca przy skrzyżowaniu ze szlakiem czerwonym.
na skrzyżowaniu szlaków © tomicki

Niezbyt długi i płaski podjazd daje odpocząć rękom, kończy się po kilometrze i zaczyna się zjazd aż do rzeki Bystrzyca po fajnym , płaskim szuterku. Tu skręcamy w lewo i dalej zielonym kontynuujemy wzdłuż Bystrzycy. Najfajniejszy fragment całej trasy, szlak wiedzie wzdłuż rzeki, widokowo miodzie, czasami tylko trzeba trochę mocniej popracować nad fragmentami rozrytymi przez zwózkę drewna. Chwila odpoczynku przy zwalonym w poprzek rzeki drzewie dzięki czemu utworzył się całkiem pokaźny zalew i w drogę.
rzekczka Bystrzyca © tomicki

mały zator © tomicki

Skręcamy w czerwony aby dojechać do drogi zwanej „Wieczność”. Przydługawy podjazd daje się trochę we znaki ale to nic. Prawdziwe problemy pojawiają się pod jego koniec kiedy to z roweru Romka zaczynają dochodzić jakieś dziwne zgrzyty,trzaski… Jeden rzut oka i miny nam rzedną. Prawe łożysko suportu się rozleciało i cała korba chodzi jak szczęka teściowej. Na szczęście przed nami droga płaska, poprowadzona szczytami grzbietu , więc może suport da radę.
Mijamy „Strażnika Wieczności”
Strażnik Wieczności © tomicki

ciekawe co to za stwór, i następne parę kilometrów pokonujemy po w miarę płaskim terenie czujnie nasłuchując odgłosów z roweru Romka.
"Wieczność" © tomicki

widoczek z Wieczności © tomicki

Dojeżdżamy do zielonego gdzie z kolei okazuje się że dodatkowo jeszcze zapadki w bębenku u Romka odmówiły posłuszeństwa wobec czego dysponuje już tylko jednym, mało wydajnym biegiem jałowym. Po przymusowym postoju na rozstaju szlaków decydujemy się na powrót drogą z najmniejszą ilością podjazdów, w większości pokrywająca się z początkiem naszej wycieczki.
Po paru minutach starań udaje nam się zmusić zapadki do zapadnięcia się, wobec czego można jechać, z tym że Romek musi, bez względu na teren, kręcić non stop – w końcu jazda albo pchanie.
Po długim zjeździe dojeżdżamy do Szczytnej, po drodze okazuje się że zapadkom na powrót zachciało się współpracować, ale i tak było już za późno by wracać, poza tym ta korba. Szkoda, w planach był przejazd szlakami do Schroniska Pod Muflonem – ponoć fajny kawałek drogi.
To już niestety koniec jeśli chodzi o jazdę po górach, tereny stworzone dla rowerów, uczęszczane przez rowerzystów a żeby kupić jakąś część to porażka. W Kłodzku pan zaproponował że zamówi nam łożyska razem z korbą ( :-o) – obejdzie się, to i tak koniec urlopu.
Teraz, po powrocie do Poznania , zaczynam żałować tego wyjazdu. Straciłem sporą część weny do jazdy – cały czas myślę o górach i czemu są tak cholernie daleko. Już by się chciało gdzieś tam pojechać i poujeżdżać – kurcze, raczej się nie uda aż do następnego urlopu. Ale można trochę pomarzyć – może Karkonosze a może by tak...Beskid Sądecki, Gorce – ponoć tam to się człowiek potrafi zatracić…
Tymczasem zostaje mielenie starych szlaków.


Dane wyjazdu:
11.67 km 2.00 km teren
00:56 h 12.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

podjazd z Kudowy

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Plan był taki. Zjeżdżamy na dół do Kudowy Zdrój, zostawiamy samochody i wracamy rowerami aby już razem z rodzinami przejść się do Błędnych Skał i w dół do Kaplicy Czaszek. Zrealizowano ale uff… podjazd od Kaplicy Czaszek do Błędnych Skał był naprawdę ostry.
Zauważyłem , że zmęczenie materiału jest już dość znaczne – podjazdy coraz bardziej bolą nie wspominając włażenia pod górę podczas pieszych wycieczek.


Dane wyjazdu:
39.82 km 20.00 km teren
03:08 h 12.71 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

Broumovskie Steny po raz drugi

Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Po dniu przerwy na całodniowe łazęgowanie po górach czas na rower. Ostatnim razem gdy byliśmy na Broumovskich Stenach, czas nas limitował do krótszej trasy, teraz postanowiliśmy zatoczyć szersze koło.
Tradycyjnie już zaczynamy objazdem Pasterki polami by potem wbić się na szlak na Machovski Kriz
droga na Machovski Kriz © tomicki


Tym razem pomni doświadczeń z ostatniego wypadu skręcamy w lewo, szlak przejedziemy zgodnie ze wskazówkami zegara.
po czeskiej stronie © tomicki

Jazda idzie szybko, niebawem ukazuje się naszym oczom kotlina Policka w którą zjeżdżamy
kotlina Policka © tomicki

Jedziemy niebieskim szlakiem cały czas w dół aż dojeżdżamy do Suchego Dolu
wieś Suchy Dul © tomicki

gdzie skręcamy na szlak czerwony a następnie zielony. Zostawiamy kotlinę Policką za sobą
żegnamy Policką kotlinę © tomicki

i wkrótce wjeżdżamy do lasu na stokach Broumovskich Sten.
Trasa prowadzi malowniczo wśród skał cały czas pnąc się do góry
skałek ciąg dalszy © tomicki

mijamy ciekawe formacje skalne © tomicki

w drodze na szczyt Broumowskich Ścian © tomicki

przejazd wąwozem © tomicki

Wkrótce opuszczamy asfalt i od razu zaczyna się pchanie
tradycyjnie podejście © tomicki

na szczęście nie na długo.
Na szczycie fundujemy sobie chwilkę przerwy , a co należy się
chwila relaksu © tomicki

i zaczynamy zjazd do Broumovskiej doliny. Ku zaskoczeniu, ten jest dość łagodny i bez kamienno-korzennych niespodzianek
zjazd na drugą stronę Ścian © tomicki

zjazd na drugą stronę © tomicki

Dojeżdżamy na sam dół i zaczyna się mozolne odrabianie wysokości
Broumovska dolina © tomicki

z powrotem do Karłowa © tomicki

Po drodze podziwiamy Velka Kupę na którą, prawie pod sam szczyt, poprzednim razem się wspinaliśmy
Velka Kupa © tomicki

Podjazd jest dość długi i męczący , po prawej mamy cały czas w zasięgu wzroku nasz cel – szczyty Broumowskich Ścian
cel przed i nad nami © tomicki

W końcu docieramy na samą górę
kończymy podjazd © tomicki

skąd postanawiamy wrócić do domu przez Machovską Lhotę
Machovska Lhota © tomicki

W Ostrej Górze, już po polskiej stronie, jedziemy asfaltem trawersującym zbocza Błędnych Skał
droga z Ostrej Góry do Karłowa © tomicki

Ten 4 kilometrowy podjazd wysysa ze mnie wszystkie siły, gdy dojeżdżamy do Karłowa padam na trawnik i wyglądam jakbym stracił chwilowo kontakt z rzeczywistością. Ale warto było.


Dane wyjazdu:
35.50 km 32.00 km teren
02:38 h 13.48 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

do Polanicy

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 02.08.2011 | Komentarze 0

Wczoraj Czechy to dzisiaj ojczyzna. Ruszamy Szosą Stu Zakrętów, ale inaczej w końcu tu się nie da, i szybko odbijamy na zielony rowerowy
szlak do Polanicy © tomicki

Szlak poprowadzony szerokim szutrem z lekkim spadem , jedzie się szybko a po bokach co rusz ciekawostki
zielony szlak © tomicki

zielony szlak © tomicki

Dojeżdżamy do Kręgielnego Szlaku, asfaltu przecinającego na pół Park Narodowy Gór Stołowych. Zaliczę go jako teren, tak kiepskiej nawierzchni jeszcze nie widziałem, dwa dni wcześniej samochodem 6,4 km przejechaliśmy w niecałe 40 minut.
Tu dojeżdżamy do czerwonego rowerowego. Droga wiedzie cały czas w dół. Jedno pchnięcie korby i zaliczamy jakieś 6 km wycieczki, no ja może dwa pchnięcia bo musiałem się w połowie zatrzymać żeby schować aparat, nie dało się jechać z nim w jednej ręce po drodze z małymi kamykami.
zjazd do Polanicy © tomicki

Tak dojeżdżamy do Polanicy Górnej , kończy się idylla, teraz trzeba odzyskać stracony altitjud.
Polanica Górna © tomicki

Wybieramy zielony szlak pieszy, który będzie nam towarzyszył już prawie do końca.
z powrotem do Karłowa © tomicki

Fajny ten szlak, raz szeroka droga, za chwilę miły singielek
fajny singielek © tomicki

singielek cd. © tomicki

Po przekroczeniu krajowej ósemki zaczyna się lekki podjazd
w drodze do Batorowa © tomicki

którym dojeżdżamy do wąwozu gdzie okazuje się , płynie Czerwona Woda
Czerwona Woda © tomicki

Czerwona Woda © tomicki

Czerwona Woda © tomicki

Krótki podjazd wzdłuż rzeczki i trzeba się przeprawić, jedni wykorzystują do tego obiekty strategiczne
przejście do Batorowa © tomicki

inni przeprawiają się bez ich pomocy.
Tak docieramy do Batorowa
Batorów © tomicki

gdzie szlak odbija w bok i dość ostro pnie się w górę, ale bez przesady większość do podjechania
i znów podejście © tomicki

wiekszość, nie wszystko.
Po drodze mijamy drogę krzyżową, po stacjach domyślamy się ile jeszcze do szczytu
droga krzyżowa © tomicki

W końcu dojeżdżamy i trafiamy na przyjemną ścieżkę
za Batorowem © tomicki

którą pokonując dojeżdżamy do miejsca gdzie…
widok na Kotlinę © tomicki

z Kotliną w tle © tomicki

Od tego punktu droga prowadzi wąskimi ścieżkami wśród skał
nad Urwiskiem Batorowskim © tomicki

podtopionymi drogami z ciekawą kolorystycznie wodą
pitna czy nie? © tomicki

i bagienkami które momentami dają niezły wycisk
torfowisko © tomicki

torfowisko © tomicki

torfowisko © tomicki

i gdzie zaliczam spektakularną glebę. Na płaskim.
Wkrótce docieramy do zielonego rowerowego i szybszym tempem docieramy do home sweet home.


Dane wyjazdu:
22.83 km 15.00 km teren
01:58 h 11.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

"zdobywamy" broumovskie Steny

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj w planach zwiedzenie terenów po czeskiej stronie granicy – Broumowskie Steny. Czas ograniczony przez późniejsze plany wycieczkowe z rodzinkami więc wybieramy krótszą pętlę.
Tradycyjnie już zaczynamy przejazdem przez Pasterkę
z Pasterki na czeską stronę © tomicki

W oddali widzimy cel naszej dzisiejszej wycieczki – Broumowskie Steny
Broumovskie Steny © tomicki

kierujemy się na granicę i dojeżdżamy do Machowskiego Kriza
Machovski Kriz © tomicki

kierujemy się zielonym rowerowym do niebieskiego, który trawersuje od północy Broumowskie Ściany
okolice Machovskiego kriza © tomicki

Niebieski szlak – szeroki leśny szuter – prowadzi nas zboczem Ścian na samo dno doliny. Po drodze mijamy miejsce niedawnego zdarzenia – po ostatnich deszczach drogi miejscami osunęły się i w takim miejscu ciężarówka przewożąca bale drewna spadła z drogi – na szczęście zatrzymała się na drzewach rosnących wzdłuż drogi – na zboczu pozostał tylko ładunek i to co zostało z naczepy
wypadek po ulewach © tomicki

Kontynuujemy jazdę niebieskim – droga mimo że prosta i szeroka całkiem ciekawa , cały czas mijamy ciekawe formacje skalne, głazy itp. itd.
Broumowskie Ściany © tomicki

niebieski szlak © tomicki

niebieski szlak © tomicki

Broumowskie Ściany © tomicki

dolina Broumowska © tomicki

Idylla szybko się jednak kończy. Docieramy do skrzyżowania szlaków i wybieramy zielony – powrót przez szczyt Ścian w okolicach Velkej Kupy do domu. Początek nie wygląda zachęcająco , nachylenie stoku takie że nawet nie próbujemy tego podjechać
początek zielonego © tomicki

trudne początki © tomicki

Za chwilę się wypłaszcza czyli tradycyjna już taktyka Czechów jak zdążyliśmy zauważyć – na początku trochę postraszyć a później już nie będzie tak źle. Jakże się mylimy.
chwilka dla roweru © tomicki

łagodniejszy odcinek zielonego © tomicki

Po krótkim odcinku z rozsądnym nachyleniem, zaczyna się ostrzejszy odcinek, i jak na „rasowych” bikerów przystało, nie chcąc zamęczyć rowerów, zsiadamy z siodeł i zaczyna się pchanie.
i znów podejście © tomicki

zielony szlak © tomicki

zielony szlak © tomicki

zielony szlak © tomicki

Następne pół godziny to głównie pchanie rowerów poprzetykane krótkimi odcinkami przejezdnymi. Po drodze zahaczamy o punkt czerpania wody
wodopój na szlaku © tomicki

i kontynuujemy pchanie
końcówka podejścia © tomicki

W końcu dochodzimy na szczyt i Romek stwierdza że był to najpiękniejszy podjazd w jego życiu – tylko czy można to nazwać podjazdem?
W sumie stwierdzamy, że ten szlak to należy, i tak pewnie robi większość bikerów, brać z drugiej strony, wychodzi z tego niezły zjeździk z momentami napędzanymi adrenaliną.
Dalej zaczyna się już spokojna jazda szlakiem
obok szczytu © tomicki

po drodze mijamy naprawdę czarujące miejsca jak na przykład ten wąwóz porośnięty krzakami jagód
jagodowy wąwóz © tomicki

Szybko dojeżdżamy do niebieskiego szlaku gdzie zaczyna się krótki podjazd asfaltem
podjazd niebieskim do Machovskiego Kriza © tomicki

i wkrótce zamykamy krótszą pętlę na Ścianach. Jeszcze tylko parominutowy podjazd zafundowany rozmarzeniem i przegapieniem zjazdu na zielony i już jesteśmy na szlaku do Machovskiego Kriza.
w drodze na Machovski Kriz © tomicki

zjazd na Machovski Kriz © tomicki

Przy okazji zaliczam niegroźną ale bolesną glebę na podjeździe z luźnymi kamieniami.
Docieramy do Polski, cieszymy się widokiem Szczelińca z okolic Pasterki
Szczeliniec © tomicki

I lądujemy w domu…
by już tradycyjnie po godzinie wyjść na wędrówki po górach. Pod wieczór jeszcze tradycyjnie meczyk w nogę z dzieciakami albo tenis z Romkiem i można się udać spać. Po powrocie do domu chyba wezmę urlop.
Jeszcze tylko parę słów o szlakach turystycznych u braci Czechów. Niby te same korzenie słowiańskie ale jednak wszystko wygląda jakby inaczej. Szlaków w bród – pieszych i rowerowych, wzorowo oznakowanych, po drodze tablice informacyjne po polsku i czesku które – uwaga – nie są zniszczone ani popisane
czeskie szlaki © tomicki

, zero śmieci co niestety u nas się zdarza i mnóstwo turystów obozujących po lasach. Jest się czego uczyć od nich.


Dane wyjazdu:
36.34 km 21.00 km teren
02:35 h 14.07 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

po wielkiej wodzie

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Po dwóch dniach jazdy mieliśmy przymusową przerwę.Pogoda przez ostatnie dni nie rozpieszczała. Mocno padało, ale to już za nami. Gdy tylko rano okazało się że z góry nic nie leci , od razu ruszyliśmy nasze rumaki.
Kierunek na Łężyce. Chwile podjeżdżamy Szosą Stu Zakrętów po czym na Lisiej Przełęczy zjeżdżamy na zielony rowerowy szlak.
zielony szlak © tomicki

Mijamy mnóstwo strumyk ów , rzeczek, kałuż, ostatnie opady były w końcu dość spore.
po deszczach © tomicki

po deszczach © tomicki

W końcu zjeżdżamy do Łężyc, gdzie już na samym początku możemy poczęstować się widokiem na Kotlinę ze Śnieżnikiem w tle.
widok na Kotlinę © tomicki

Jedziemy dalej, tym razem już asfaltem aż do Dłużynki
za Łężycami © tomicki

gdzie skręcamy na Zacisze i zaczyna się podjazd pod Urwisko Batorowskie.
z prawej woda, z lewej woda © tomicki

Znów albo przekraczamy strumienie albo jedziemy wzdłuż nich. Gdzieś tam z boku mamy cały czas urwisko – bądź to schowane w lesie bądź częściowo odkryte dzięki zrywce
Urwisko Batorowskie © tomicki

W końcu docieramy na szczyt gdzie kawałek podjeżdżamy niebieskim szlakiem do zielonego rowerowego.
na Urwisku © tomicki

Tu kończy się typowo górska przejażdżka, teraz mamy przed sobą głównie szerokie, dość płaskie szutry gór stołowych
szlak z Urwiska © tomicki

zielony szlak © tomicki

zielony szlak © tomicki

Przejeżdżamy obok skalnych grzybów ale tym razem nie zjeżdżamy ze szlaku rowerowego, zostawiając sobie spacery na popołudniową eskapadę z rodzinką.
Po przekroczeniu szosy jedziemy dalej zielonym szlakiem aż do Pasterki
czerwony szlak © tomicki

W okolicy Szczelińca zaczyna się podjazd , miejscami dość stromy, który daje nam ostro do wiwatu i który kończymy w ten sposób
pod Szczelińcem © tomicki

Dalej już spokojnie łączką do Pasterki. Woda tryska spod kół i po kilometrze całe tyłki mamy już mokre jak po kąpieli.
Z Pasterki zaczyna się stromy podjazd po kamieniach, przerwany w połowie zerwaniem łańcucha.
a woda płynie i płynie © tomicki

podejscie z Pasterki © tomicki

Tuż przed Karłowem jeszcze widok na masyw Skalniaka i Błędne Skały i już zostaje nam tylko lekki zjazd do naszej „bazy”.
widok na Skalniak © tomicki


Dane wyjazdu:
48.47 km 15.00 km teren
03:52 h 12.54 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

Na Błędne Skały

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 0

Trasę zaczynamy podobnie, na Pasterkę. Dojeżdżamy polami niebieskim szlakiem po drodze podziwiając widoki na czeskie góry stołowe
widok z Pasterki © tomicki

łąki nad Pasterką © tomicki

Po minięciu Pasterki jedziemy niebieskim w kierunku granicy, najpierw zjazd za którym wjeżdżamy fajnym wąwozem i dojeżdżamy do Machovskiego Kriża już w Czechach.
zjazd do granicy © tomicki

niebieski szlak © tomicki

Po krótkiej dyskusji postanawiamy zjechać do Machovskiej Lhoty. Zjazd okazuje się być dość stromy a moje hamulce albo już dość zużyte albo kiepskiej jakości bo musiałem naprawdę mocno cisnąć aby zadziałały.
Machovski Kriz © tomicki

Machovski Kriz © tomicki

zjazd z Machovskiego Kriza © tomicki

Sieć dróg po czeskiej stronie okazuje się być gęsta i bardzo dobrze oznakowana. Co chwila mijamy skrzyżowania z innymi znakami. Niestety, pod tym względem daleko nam do nich.
Machovska Lhota okazuje się być całkiem miłą wsią, fajnie się jedzie mijając takie budynki.
Machovska Lhota © tomicki

Za wsią zatrzymujemy się przy źródełku, gdzie zażywamy „kąpieli” i decydujemy co dalej.
chwila odpoczynku © tomicki

Rzut oka wokoło i postanawiamy zdobyć Błędne skały.
Błędne Skały © tomicki

Ruszamy więc z powrotem do Polski
na granicy © tomicki

gdzie asfaltem pokonujemy pierwszy kilometr po czym wjeżdżamy na zielony szlak. Wjeżdżamy oczywiście umownie bo już po 5 metrach schodzimy z bajków i zaczyna się podejście
szlak na Błędne Skały © tomicki

szlak na Błędne Skały © tomicki

W połowie dochodzimy do szerokiej drogi którą da się już podjeżdżać
szlak na Błędne © tomicki

ale która niestety kończy się dość szybko i znów trzeba zasuwać do góry z bajkiem na plecach
szlak na Błęnde © tomicki

Po kolejnych paruset metrach podejścia las rzednie i naszym oczom ukazują się takie widoki
widok z Błędnych © tomicki

widok z Błędnych © tomicki

Dochodzimy na Błędne Skałki, które pewnie jeszcze zwiedzimy i ruszamy czerwonym szlakiem na Karłów. Początek obiecujący, wreszcie można jechać
na szczycie © tomicki

kierunek - na Karłów © tomicki

Szybko jednak okazuje się że tak pięknie nie będzie. Połowę szlaku przejeżdżamy, połowę przechodzimy.
czerwony szlak © tomicki

W końcu docieramy do Fortu Karola, z którego rozpościera się widok na Szczeliniec i naszą wioskę – Karłów.
widok z Fortu Karola © tomicki

Szybko dojeżdżamy do domku a tu rodzinka postanawia jechać do Radkowa wykąpać się w zalewie. Romek namawia mnie na zjazd rowerem. Raz kozie śmierć, nogi już trochę bolą ale może uda się wrócić.
Zjazd Szosą Stu Zakrętów fantastico, 8 km wiatru we włosach. Powrót za to to mozolne kręcenie. Słucham rady Romka i wyłączam się wlepiając wzrok w asfalt 2 m przede mną. Widoki może kiepskie ale tak jest łatwiej. Po parudziesięciu minutach docieramy do Karłowa, gdzie piwem celebrujemy koniec wycieczki. Jak na razie mój najdłuższy,największy podjazd.


Dane wyjazdu:
21.71 km 20.00 km teren
01:57 h 11.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

Wreszcie urlop w górach!

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 0

Nigdy jeszcze nie byłem w górach na rowerze , więc gdy padła propozycja zurlopowania się w Górach Stołowych od razu zacząłem planowanie, przygotowywanie, cały ten rejwach . Plany przygotowania formy co prawda legły w gruzach ale co tam. Jakoś to będzie.
Na miejsce trafiamy 17 lipca i od razu wyjście. Dobrze - będzie zaprawa przed jazdą. Po dwóch godzinach – niedobrze- forma faktycznie nie najlepsza. Nawet jakoś to chyba nie będzie.
Gdy w końcu nastaje ranek, okazuje się że pogoda niestety nie dopisuje - pada deszcz. Zastanawiam się czy spędzić dzień na lewym czy na prawym boku, gdy puka Romek, ubrany rowerowo… Cóż robić, umowa to umowa, wskakuję w hi-tech ciuchy i wyprowadzam rumaka.
Urlopowe jazdy postanowiliśmy zacząć na spokojnie, lepiej się nie zrażać.
Obieramy kierunek na Pasterkę a co dalej to się zobaczy.
Karlów-Pasterka © tomicki

Karłów-Pasterka © tomicki


Początek jazdy w deszczu, ale taka pogoda tworzy fajny, lekko bajkowy , tajemniczy klimat. Jedziemy wśród zasnutych mgłą wzgórz.
Szczeliniec © tomicki

Łąki nad Pasterką © tomicki

masyw Skalniaka © tomicki

Przed Pasterką w miarę stromy , kamienisty zjazd, ze względu na wilgoć dość śliski i częściowo sprowadzony.
Pasterka © tomicki


Pasterkę mijamy bez zatrzymywania, zwiedzanie zostawiając na inny dzień, i zielonym rowerowym okrążamy Szczeliniec.
zielony szlak dookoła Szczelińca © tomicki


W międzyczasie pogoda się poprawia, przestało padać więc postanawiamy jechać dalej, zamiast wracać na bazę. Kontynuujemy jazdę zielonym. Początkowo fajny zjazd, lekko kamienisty, dalej spokojny, szeroki szuter nie dostarcza jednak spodziewanych emocji więc po przekroczeniu Drogi Stu Zakrętów zjeżdżamy na czerwony pieszy w kierunku na Skalne Grzyby. Nie tego się spodziewałem. Trasa fantastyczna, widokowo 10/10 ale niestety korzenie i kamienie zmuszają co chwila do prowadzenia rowerów.
Skalne Grzyby © tomicki

Skalne Grzyby © tomicki

Skalne Grzyby © tomicki

Skalne Grzyby © tomicki

Skalne Grzyby © tomicki

czerwony szlak © tomicki

czerwony szlak © tomicki

czerwony szlak © tomicki


Zmiana na żółty szlak niewiele pomaga, na siodełku spędzamy jakąś połowę drogi. Wracamy na zielony rowerowy i po chwili odbijamy na dalszą część żółtego. Tu już znacznie lepiej, sekcja korzeniowa spokojnie do przejechania, dalej część mostkiem przez torfowisko.
mostek nad torfowiskiem © tomicki

Końcowe kilometry już całe przejechane leśnymi drogami.
Ciekawe, czy spora ilość prowadzenia to efekt braku doświadczenia i techniki czy tam faktycznie nie da się jechać. Zobaczymy za dwa tygodnie, przejedziemy jeszcze raz i będzie można porównać.


Dane wyjazdu:
33.29 km 31.00 km teren
01:49 h 18.32 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

jazda z rana jak śmietana

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

W tygodniu po południu ciężko z czasem więc zgadaliśmy się na poranną jazdę.
Pobudka jeszcze w nocy ( chociaż już widno), wyjazd o 5tej.
Cisza, pustka, barwy...ehhh

A w pracy i tak byłem pierwszy.

kolory o poranku © tomicki


jezioro Góreckie © tomicki


Dane wyjazdu:
50.15 km 45.00 km teren
02:52 h 17.49 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:merida

taki wypadzik cz2

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 10.07.2011 | Komentarze 0

W odwrotną stronę więc to tam to tu + kilka nowych ścieżek i kąpiel nad Jarosławcem na prawie pustej plaży. Dwie ciemniejsze chmurki wystarczą by wystraszyć ludzi.